(5) "TRENERZE NIE MARTW SIĘ!", CZYLI BUDOWANIE AUTONOMII GRUPY
Lubimy ten stan, gdy podczas szkolenia uczestnicy nas nie potrzebują.
Chodzi o sytuacje, gdy uczestnicy angażują się w ćwiczenie i np. pracują w mniejszych grupach. Robimy sobie wtedy selfie, gadamy o różnych sprawach albo obserwujemy uczestników. Zresztą, selfie z pracującą grupą w tle, to nasz znak rozpoznawczy. Do tego samego zachęcamy uczestnicków Szkoły Trenerów. Zależy nam, aby nie ulegali „rodzicielskiemu troszczeniu” się o grupę.
Trenerskie troszczenie się o grupę jest charakterystyczne:
czy aby „dobrze” pracują,
czy aby rozmawiają „na temat”,
czy aby robią to, co trzeba
czy aby struktura nie trwa za długo albo za krótko,
czy aby wszyscy zdążą etc.
Czy aby to, czy aby tamto. Jeśli coś się nie udaje, to trener najczęściej myśli, że musi troszczyć się jeszcze bardziej. Albo że grupa jest „specyficzna”. Więc stara się jeszcze bardziej, a na „specyficzne” grupy szuka „sprawdzonych sposobów”.
Trener czuje odpowiedzialność za grupę. W tym sensie „dźwiga” grupę na sobie. Jak rodzic swoje dzieci. Martwi się, jak ich zaangażować. Troszczy się, żeby im jak najlepiej wszystko wytłumaczyć. Tę troskę słychać w rodzicielsko nacechowanym języku, gdy zwraca się do grupy:
„Potrzebujemy jeszcze czasu?”
„Podzielmy się na grupy”
„Skończyliśmy?”
„Wiemy, co mamy zrobić?”
Trener sprzedaży w znanej firmie opowiada z dumą, że podczas szkolenia „nie potrafi usiąść”.
Cały czas jest na nogach. Chwali się, że ma taki energetyczny charakter. Podczas szkolenia tryska energią, zagaduje, żartuje, energicznie zapisuje odpowiedzi uczestników na flipie, jest go pełno na sali, jest przy nich, gdy pracują w mniejszych grupach, siada wtedy na krańcu stołu albo pochyla się nad nimi i tłumaczy cierpliwie, ludzie nie kryją zachwytu osobowością trenera, ten widzi to i jeszcze bardziej się „nakręca”.
Przyznaje z dumą, że po szkoleniu na nic nie ma siły i „łóżko, to jego najlepszy przyjaciel”. Uczestnicy są nim zachwyceni. Szefowie go chwalą. Im bardziej oni są zachwyceni i go chwalą, tym bardziej on im się poświęca. I podczas szkoleń spala się jeszcze bardziej.
Te wszystkie trenerskie wysiłki, troski i obawy sprawiają, że trener jest cały czas „przy grupie”.
Od początku do końca. Zaprzęga się do roli dostarczyciela wiedzy, wymyślania atrakcyjnych struktur, przygotowuje się na wszystkie możliwe pytania uczestników, obmyśla, jak podzielić wiedzę na wielu slajdach i jak to wszystko zmieścić w czasie szkolenia. Nie ma ani chwili wytchnienia. I najważniejsze: cała odpowiedzialność za wynik szkolenia jest po stronie trenera. A to wszystko, aby uszczęśliwić uczestników.
Rodzicielskie nawyki można dość łatwo rozpoznać:
- natychmiastowe odpowiadanie na każde pytanie uczestnika – pomaga to trenerowi w pozycjonowaniu siebie w roli eksperta wobec grupy
- tendencja do wygłaszania monologów, zasypywanie uczestników nadmierną ilością szczegółów i kontekstów, przytaczanie obszernych przykładów i anegdot, czyli tzw. „trenerskie gawędzenie”
- używanie ”Czy ktoś ma jakieś pytania?” jako przerywnika w monologach, tylko po to, by mówic dalej
- pouczanie i przestrzeganie, wyrażanie nadziei na przyszłość, wskazywanie na oczywiste zagrożenia, moralizowanie (na temat ludzi, świata, zjawisk, np. „w życiu nie ma przypadków”, „wszystko jest po coś”)
- zastępowanie grupy w wyciąganiu wniosków i podsumowań
Czy można angażować grupę inaczej? Nie po „rodzicielsku”?
Jak przesuwać odpowiedzialność na grupę?
Jak nie „dźwigać” grupy na sobie?
Jakie kompetencje są do tego potrzebne?
Przede wszystkim, chcemy, by uczestnicy traktowali trenera po partnersku:
✅dlatego nie stajemy nad nimi,
✅nie siadamy na skraju stołu,
✅nie zapisujemy ich wypowiedzi na flipie (jeśli potem nic z tym nie robimy),
✅nie jesteśmy ciekawi, o czym rozmawiają między sobą
✅nie traktujemy ich jak uczniów (ani studentów), żeby nie traktowali nas jak swoich nauczycieli
✅nie odpowiadamy na pytania / sugestie / uwagi, jeśli nie znamy intencji uczestnika
To wpływa na zmianę nastawienia grupy do trenera. Stopniowo zaczyna ona rozumieć, że trener nie jest ich nauczycielem, a oni nie są jego uczniami. Dzięki temu, grupa zaczyna przejmować odpowiedzialność za wynik szkolenia. Przy okazji, redukuje to ilość trudnych sytuacji.
Proponujemy nawyki komunikacyjne, które budują zaangażowanie i samodzielność grupy, np.:
✅zadawanie pytań otwartych zamiast natychmiastowego odpowiadania
✅pytanie grupy o jej podsumowania, wnioski i refleksje na poszczególnych etapach szkolenia
✅opieranie się na przykładach i sytuacjach przytoczonych przez uczestników
✅sprawdzanie intencji uczestników i ujawnianie intencji własnych zamiast działania w oparciu o projekcje i domysły
✅konstruowanie aktywności w taki sposób, aby grupa nie potrzebowała trenera (jasne, zrozumiałe instrukcje, dobrze sformułowane cele, precyzyjnie nazwane oczekiwania i zamiary trenera).
✅unikanie banalizacji szkoleń np. poprzez opowiadanie "ciekawostek" czy wprowadzanie "zabaw" szkoleniowych
Pierwszy wpis z tej serii:
Jeśli jesteś zainteresowany/-a udziałem w I stopniu Szkoły Trenerów, skontaktuj się z nami przez formularz lub pisząc bezpośrednio na adres: bb@szkolatrenerow.edu.pl.
- właściciele Szkoły Trenerów B.B. Kotlińscy