Ja już z nimi nie daję rady, ci ludzie nie potrafią sprostać oczekiwaniom pracy w moim zespole! Dzisiaj mam rozmowy z tymi, których chyba zwolnię. I dlatego chcę ich zapytać, czy nadal zamierzają zatruwać zespół, czy też może nastąpi u nich jakaś zmiana? A poza tym, jak tak dalej pójdzie, to ja nie zamierzam się już boksować, noszę się z myślą o rezygnacji ze stanowiska.
To fragment rozmowy z ambitnym szefem zespołu, który napotkał na opór ludzi i doświadczył ataku na lidera.
Doświadczał on naturalnego procesu grupowego, przez który przechodzą zespoły w zmianie. Szef, stawiając przed nimi ambitne cele, spoglądał na nich z własnej perspektywy.
No, ale co zrobisz, przecież to dzięki tym cechom jestem szefem, prawda? Prawda, prawda, święta prawda...
Pojawia się jednak pytanie, jeśli oni nie nadążą, to z kim wykonasz swoje cele?
W procesie rozwoju zespołu, nieunikniony jest moment, w którym następuje etap określany mianem ataku na lidera.
Szefowie marzą o zaangażowanych i zmotywowanych pracownikach. A jednocześnie, nie akceptują faktu, że bez buntu lub choćby szansy na wyrażenie swoich obiekcji czy obaw, zespół nie osiągnie fazy efektywności.
Gdy do tego dochodzi, to naturalnym wydaje się wtedy zawężenie swojej perspektywy szefowskich działań tylko do dwóch opcji: albo oni albo ja.
Albo oni mają rację wylewając na mnie pretensje i frustracje – i być może, to ja się nie nadaję na szefa.
Albo to ja mam rację, czyli jak wam się nie podoba, to droga wolna...
Czy to jednak cały asortyment reakcji szefowskich, jakie ma do dyspozycji lider zespołu?
Kuszące w takiej sytuacji jest udowodnienie zespołowi, kto ma rację.
Szef przygotowuje twarde argumenty, które jasno pokazują po czyjej stronie jest racja. Liczby, tabele, wykresy, podchwytliwe pytania, asy z rękawa i czarno na białym widać, że szef się nie myli.
Zanim udowodnisz zespołowi, jak bardzo cię zawiódł, to może warto zastanowić się nad sytuacją:
Co się właściwie z nimi dzieje?
Ich bunt nie jest przyczyną tylko skutkiem, ale skutkiem czego?
Co mówi mi ta sytuacja o mnie i zespole ?
Kilka informacji o ataku na lidera.
- To jest naturalny etap rozwoju zespołu.
- Występuje zawsze – z mniejszą lub większą mocą, ale jednak. Więc jeżeli go jeszcze nie doświadczyłeś, to prawdopodobnie masz zespół w fazie zależności.
- Ciesz się, kiedy cię atakują, bo to znaczy, że testują twoje zaufanie do nich. Jeżeli mogą otwarcie powiedzieć, co ich gryzie i nie jest to wykorzystane przeciwko nim, to znaczy, że ufasz w ich dobre intencje. Mimo, że nie są one ujawnione w miły i spolegliwy sposób.
- Jeżeli zdecydowałeś się na rolę szefa, menedżera, lidera, trenera itp., to atak na lidera jest częścią tego zawodowego pakietu.
- Reagując odruchowo (atak lub wycofanie) fundujesz sobie przewidywalne reakcje ludzi, np.:
- brak zaangażowania,
- szemranie za plecami,
- tworzenie nieoficjalnego stronnictwa oporu wobec szefa,
- narzekanie, marudzenie
- w końcu poczucie wyczerpania i zawodu emocjonalnego ... to ja tak się dla nich poświęcam, a oni są tacy niewdzięczni…
3-stopniowa reakcja plus kilka nieoczywistych rad.
Gdy dochodzi do frontalnego ataku:
- Nie tłumacz się i nie argumentuj!
- Nie udowadniaj! Nie przekonuj!
- Nie przyłapuj! (A pamiętacie jak kiedyś…?!)
O matko, to co mam robić?! spytała nas kiedyś zaskoczona szefowa.
Proponujemy 3-stopniową reakcję:
1. Zakomunikuj, co się z tobą dzieje - masz prawo do emocji.
Zamiast się nakręcać, zamiast ich pouczać, powiedz jak się czujesz kiedy to mówią.
Łatwe? Naiwne? Nie na miejscu? Nie mówimy tu o komunikacie w stylu:
Mamusi jest teraz przykro…
Wystarczy, że powiesz, np.:
- Jestem zaskoczony tą sytuacją,
- Nie jest mi łatwo tego słuchać
- Czuję się niesprawiedliwie oskarżony
Prawdziwe ujawnienie się nie jest zazwyczaj łatwe. Zwłaszcza, jeżeli myślisz o sobie jako o kimś, kto w roli szefa musi wszystko znieść, a na zewnątrz nie dawać znaku, ile cię to kosztuje.
W momencie, gdy dochodzi do ataku, to jakiej reakcji będą spodziewać się podwładni?
Obrony? Ataku? Argumentów? Krzyku? Milczenia? Tak czy inaczej przewidują twoją reakcję.
To czego się nie spodziewają, to reakcji innej od tych wymienionych wyżej – mogą być zaskoczeni brakiem obrony i kontrataku.
2. Zakomunikuj zespołowi, że dostrzegasz jego punkt widzenia.
W ten sposób dajesz sygnał – macie prawo do swojego zdania, możecie mieć swoje odczucia, co do tej sytuacji.
Ludzie otrzymujący wiadomość, że są usłyszani, lepiej reagują, niż w przewidywalnej sytuacji wymiany argumentów.
Możesz powiedzieć:
- Słyszę, że czujecie się zawaleni robotą
- Rozumiem, że taka sytuacja jest dla was trudna do zniesienia
- Widzę, że denerwuje was taki podział obowiązków
Zadaj również pytania: Na co w tym temacie macie wpływ? Za co chcecie wziąć odpowiedzialność? lub inne pytania nieoskarżające.
3. Nie zniechęcaj się nawrotem ataku.
Przestawienie zwrotnicy z narzekania na działanie nie działa na ogół za pierwszym razem, tu potrzebna jest metoda „zdartej płyty”. Stanowczo, łagodnie i bez lęku - pytaj dalej i jeszcze raz…
To, co się dzieje, możesz odbierać jako niedojrzałe, nieracjonalne i często emocjonalne działania.
Możesz na to zareagować jak rodzic: wygłosić moralizujące kazanie, odwoływać się do ich rozsądku, pokazywać jak bardzo są niedojrzali, jacy nieodpowiedzialni, nierozumiejący prawdziwego świata i prawdziwej rodzicielskiej (czyli szefowskiej) odpowiedzialności.
Ale wtedy, w odpowiedzi, ludzie zareagują jeszcze bardziej ... niedojrzale, nieracjonalnie i emocjonalnie.
Możesz też spróbować zareagować inaczej. Zastosowanie zaproponowanego algorytmu zmienia wymiar tej sytuacji. Z naszego wieloletniego doświadczenia pracy z szefami mamy takie poczucie, że szefom najtrudniej jest nie wchodzić w rolę matki-ojca, a zespołu traktować jak grzeczne-niegrzeczne dzieci.
Na koniec.
W trudnych chwilach szef może podlegać silnym emocjom i mieć skłonność do skrajnych zero-jedynkowych decyzji i zachowań.
To naturalne. Na szczęście w każdej sytuacji możesz wybrać swoją reakcję zamiast po prostu reagować.
Paradoksalnie atak na lidera nie musi być próbą sił, a może być próbą zbudowania zaufania do szefa.
I jeszcze jedno, choć trudno w to uwierzyć, to, co się dzieje nie jest przeciwko tobie. To naturalna reakcja ludzi którzy zaczynają rozumieć, że zmiana jest nieunikniona, a każda zmiana wymaga nowego wysiłku.
A przecież my już mamy tu wszystko tak fajnie ustawione i ogarnięte😊

Bolesław Kotliński - Prowadzący w Szkole Trenerów oraz trener w Strefie Potencjału.