Czy szkolenia są priorytetem?
"Od 5-go Zjazdu Szkoły Trenerów w Warszawie minęły zaledwie 3 tygodnie. Dwa tygodnie temu odwołaliśmy 3. i 4. Zjazd Szkoły Trenerów w Zamościu. Tydzień temu powinna skończyć się edycja we Wrocławiu."
Czas kwarantanny.
Na wielu trenerów padł blady strach. Podobnie jak inne branże usługowe (dotychczas) uzależnione od bezpośredniego kontaktu z ludźmi, tak i nasza w jakiejś części ucierpiała od przymusowej izolacji. Internet puchnie od refleksji jak to niewiele trzeba, aby zatrzymać się i docenić... coś tam, coś tam.
Jak żyć? Co robić? Jak planować pracę, kiedy cały kraj zamknięty na przymusowym odosobnieniu?
W momencie, gdy szkolenia nie wydają się priorytetem, a przyszłość jest tak niepewna, mamy skłonność do zadawania sobie fundamentalnych pytań i rewizji priorytetów.
Niektórych nachodzi pokusa zwątpienia, zwłaszcza teraz, kiedy liczy się każda rolka papieru i każda paczka makaronu; ludzie z dnia na dzień tracą pracę, a wielu ogarnia lęk o byt.
Po co ludziom szkolenia? Przecież po wszystkim będą skupiać się na odrobieniu strat i powrocie do normalności.
Te rozważania wiążą się bezpośrednio z jednym z tematów, jaki poruszaliśmy z uczestnikami Szkoły Trenerów.
Kim jest trener?
Albo raczej - "od czego jest trener"?
Pytanie łączy się bardzo ściśle z precyzowaniem celów szkoleń. Jeżeli jednym z tych celów będzie „uświadomienie uczestnikom”, to trener jest w roli uświadamiającego. Jeżeli w celach umieścisz „zapoznanie z teorią taką-lub-inną”, to trener jest w roli wykładowcy. Jeżeli w celach znajdzie się „nauczenie”, to trener… no tak, jest w roli nauczyciela.
Ale czy trener jest od uświadamiania, przekonywania, dostarczania wiedzy czy uczenia? Nie ma prostej odpowiedzi, pewno każdy trener ma lub może mieć swoją własną.
Wszystkie wymienione powyżej cele uważam za nierealne - lub po prostu poza wpływem trenera.
To napięcie pomiędzy tym, o czym marzy trener (z poziomu efektów szkolenia), a rzeczywistym jego efektem, łączy się z tym, co o swojej roli myśli sam trener.
Jeżeli postawisz przed sobą nierealne cele i oczekiwania (ja im pokażę, oni zrozumieją, oni się zmienią, oni się dowiedzą itd.), to być może rozliczając się z efektu doznasz rozczarowania, bo niewiele (lub nic) z tego nie wyszło.
Za co w takim razie możesz wziąć odpowiedzialność, kiedy przychodzisz do ludzi w roli trenera?
To, co jest dla mnie realne, na co mam wpływ i za co na pewno biorę odpowiedzialność, to tworzenie przestrzeni, w której uczestnicy zobaczą, że zmiana jest możliwa.
Nie biorę odpowiedzialności za ich decyzje, nie nakłaniam, nie przekonuję, nie udowadniam – te wszystkie zabiegi mogą obrócić się przeciwko trenerowi.
Działam tak, aby uczestnicy mieli wybór. Aby mogli, ale nie musieli coś zmienić. Jeżeli dbam o dobrowolność i jednocześnie o interesujące, bogate w bodźce struktury szkoleniowe, to reszta dzieje się sama.
Na koniec wrócę do niepokojów związanych z obecną sytuacją.
Czy praca trenera ma sens? Jak będzie wyglądał świat szkoleń i usług rozwojowych #po? Nie mam odpowiedzi, nie wiem.
Jestem przekonana, że trenerska umiejętność stwarzania sposobności do zmiany, nadal będzie potrzebna - bez względu na obecne okoliczności, a być może właśnie ze względu na nie.
I dlatego, zgodnie z cytatem z Marcina Lutra robimy swoje: część naszej aktywności szkoleniowej przenosimy do Internetu, planujemy kolejne edycje Szkoły Trenerów, przygotowujemy kolejne edycje Szkoły Trenerów II Stopnia, piszemy kolejną książkę, czyli… sadzimy nasze drzewko jabłoni.
Napisz do mnie: bb@szkolatrenerow.edu.pl lub wyślij do nas wiadomość na Messengerze!
Beata Kotlińska - Prowadząca w Szkole Trenerów oraz trener w Strefie Potencjału.