Dokąd może zaprowadzić godzenie się na półśrodki? Czym jest prawdziwy kompromis?
Podczas szkoleń z tematu zespołowości, przeprowadzamy wiele aktywności i symulacji, które dają uczestnikom okazję do zobaczenia siebie w kontekście współdziałania, oddziaływania, procesów grupowych.
Bywa śmiesznie, a czasem straszno. Wpis jednak nie o tym. Dzisiaj poruszę zagadnienie kompromisu.
Klasyczna "definicja"?
Każdy z nas powinien ustąpić, zrezygnować, spotkać się w pół drogi. Musimy iść na KOMPROMIS!
Przytaczam to zdanie, bo wydaje się ono powtarzaną półprawdą, zakorzenionym przekonaniem, a w końcowym efekcie barierą, która obniża poziom dyskusji/sporu do poziomu zero. Lub daje wynik ujemny.
Zespoły dążą za wszelką cenę do jak najszybszego kompromisu, tj. do rezygnacji z części celów i oczekiwań. Pozbawiają się przy tym możliwości dojścia do naprawdę świetnych rozwiązań.
Ważniejsze bywa zachowanie pozornej zgody, a nie rzeczywistej efektywności.
Zdarza się, że dostrzegamy w zespołach marzenie o "sprawiedliwym obciążeniu obowiązkami". Bierze się to z przekonania, że kompromis musi być dotkliwy dla obu stron, a strata sprawiedliwie podzielona.
Posługując się językiem analizy transakcyjnej: jest to realizacja tak zwanego scenariusza „niewygrywającego”. Porozumienie nie daje satysfakcji, ale PRZYNAJMNIEJ poszliśmy na kompromis.
Czy o to chodzi we współpracy?
Kompromis jest przereklamowany
Mała "ilustracja" poniżej:
Podczas warsztatów, zapraszamy uczestników do wielu aktywności. Celem jest doświadczenie w bezpiecznej atmosferze różnych zjawisk zespołowych.
Jedną z aktywności jest zabawa „Kraków czy Warszawa”.
Uczestnicy dzielą się losowo na 2 grupy. Jedna z nich to zwolennicy Warszawy, drudzy to piewcy Krakowa. Osobiste sympatie i antypatie schodzą na drugi plan.
Jest to tak zwane ćwiczenie ”na żywca”: bez dokładnych wskazówek. Instrukcja brzmi – przekonaj drugą stronę do swojej opcji!
Zawsze jest dużo śmiechu i energii. Najciekawsze są zawsze wnioski.Jak się nawzajem przekonywaliście?" - pytamy
"No normalnie, dawałem dużo przekonujących argumentów." - odpowiadają uczestnicy:
Czy ktoś dał się przekonać do odmiennej opcji? Niewielka tylko część to potwierdza.
"A co cię przekonało?"
"Nic. Nie chciałem po prostu robić przykrości drugiej stronie."
Lub:
"Zgodziłem się dla świętego spokoju."
Czasem pojawia się jeszcze jedna opcja:
"Poszliśmy na kompromis"
"Spotkaliśmy się w pół drogi!"
Na ostatnim szkoleniu ktoś zażartował:
"W pól drogi między Warszawą a Krakowem, to chyba Tłuszcz!"
Tak, spotkajmy się w Tłuszczu!
Nieważne, że ta opcja daleka jest od pięknych miast Warszawy i Krakowa! Nieważne, że nie zaspokaja ona niczyich potrzeb! Najważniejsze jest, że się nie spieramy, jesteśmy ugodowi i każdy z czegoś zrezygnował!
No i taki jest mniej więcej przepis na kompromis.
Po szkoleniu sprawdziłam: Tłuszcz nie leży w połowie drogi między Krakowem a Warszawą. Jest to miasto w powiecie wołomińskim.
(Przepraszam mieszkańców Tłuszcza.)
W zespołach bardzo często ujawnia się dążenie do zgody ponad realnym szukaniem najlepszych rozwiązań, dążeniem do poznania rzeczywistych powodów, dla których ludzie są przekonani do jakiegoś rozwiązania.
Najczęściej jest tak, że gdy członkowie zespołu ścierają się i zaczyna to przynosić pierwsze efekty, to wtedy odzywa się jakiś „strażnik umysłu” z komunikatem w stylu:
- Oj, przestańmy się kłócić, bierzmy się do roboty!
Dlaczego unikamy trudnej rozmowy?
Poniżej przedstawia kilka przykładów odpowiedzi, jakich udzielają nam członkowie zespołów, szefowie, liderzy.
- szkoda czasu
- nie mamy czasu
- jakby wszyscy zaczęli się przekonywać, to nie dojdziemy do niczego
- nie lubię konfrontacji
- sprawa jest oczywista i dyskusja nie ma sensu
Szkoda czasu do poznania interesów drugiej strony. Nikt podczas symulacji Kraków-Warszawa nie zadaje drugiej stronie pytań:
- Co by cię przekonało?
- Dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy?
- Co będzie korzyścią dla każdego z nas?
Nie ma czasu na ustalenie wspólnych korzyści. Trzeba go jednak znaleźć, aby coś odkręcać. Lub ponosić koszty emocjonalne braku zaangażowania w „niemoje” rozwiązania.
Gdzie się spotkamy? We Wrocławiu? W Warszawie? Czy w TŁUSZCZU?
Beata Kotlińska trener w Szkole Trenerów
Napisz do mnie: bb@szkolatrenerow.edu.pl lub wyślij do nas wiadomość na Messengerze!